Od ponad 15 lat swojej pracy zawodowej niemal każdego dnia stykam się z mitami dietetycznymi dotyczącymi leczenia choroby Hashimoto. Mity powielają pacjenci, pseudoeksperci, bywa też, że lekarze niemający wystarczającej wiedzy dietetycznej. I wcale mnie to nie dziwi, bo szum informacyjny wokół diety w Hashimoto jest tak ogromny, że naprawdę trudno jest znaleźć wiarygodne informacje o tym, jak skomponować dietę, żeby zminimalizować uciążliwe objawy choroby i nie zaszkodzić sobie.
Przewlekłe limfocytarne zapalenie tarczycy typu Hashimoto jest chorobą o podłożu autoimmunologicznym (inaczej choroby z autoagresji). Oznacza to, że nasz układ immunologiczny produkuje przeciwciała skierowane przeciwko samemu sobie. To, co łączy wszystkie choroby z tej grupy, to przewlekły stan zapalny występujący w organizmie1.
Szacuje się, że jawna postać autoimmunologicznej niedoczynności tarczycy dotyczy ok. 5% populacji2, przy czym większość przypadków Hashimoto diagnozowana jest u kobiet. Jak pokazują badania, kobiety chorują nawet 10 razy częściej3. Oczywiście nie oznacza to, że mężczyźni nie chorują w ogóle. Dysproporcje pomiędzy płciami nie zostały dotychczas jednoznacznie wyjaśnione. Wydaje się, że jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest to, że kobiety są po prostu pod znacznie większym wpływem hormonalnym niż mężczyźni.
Od ponad 15 lat swojej pracy zawodowej niemal każdego dnia stykam się z mitami dietetycznymi dotyczącymi leczenia choroby Hashimoto. Mity powielają pacjenci, pseudoeksperci, bywa też, że lekarze niemający wystarczającej wiedzy dietetycznej. I wcale mnie to nie dziwi, bo szum informacyjny wokół diety w Hashimoto jest tak ogromny, że naprawdę trudno jest znaleźć wiarygodne informacje o tym, jak skomponować dietę, żeby zminimalizować uciążliwe objawy choroby i nie zaszkodzić sobie.