Ponad połowa kobiet przed trzydziestym rokiem życia ma potencjalne objawy zaburzeń odżywiania. Najmniejszą skłonność do jedzenia niekontrolowanego i emocjonalnego mają wegetarianki, największą – kobiety odżywiające się tradycyjnie – ustalili naukowcy ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.
W badaniu, którego wyniki opublikowano w międzynarodowym czasopiśmie naukowym "Nutrients" wzięło udział 420 kobiet w wieku 19-30 lat, odżywiających się na trzy różne sposoby: tradycyjnie, przez dietę roślinną lub przez dietę leczniczą, stosowaną w takich chorobach jak zespół jelita drażliwego czy rozrost bakteryjny jelita cienkiego.
Kobiety na diecie tradycyjnej – ustalili naukowcy - miały większą skłonność do jedzenia w sposób niekontrolowany lub pod wpływem emocji. Badacze tłumaczą to tym, iż żywność przetworzona, z wysoką zawartością cukrów prostych i tłuszczów nasyconych, dla wielu osób może być sposobem na odreagowanie stresu, ponieważ składniki te powodują wzrost tzw. hormonów szczęścia, jak dopamina czy serotonina.
Natomiast kobiety, które stosowały dietę leczniczą częściej wykazywały objawy ortoreksji, niż kobiety na diecie tradycyjnej i roślinnej. Miały też wyższy wynik w zakresie ograniczania jedzenia.
Zaburzenia odżywiania to wieloczynnikowy problem występujący u osób w każdym wieku i każdej płci, jednak w ostatnich latach największy wzrost obserwuje się właśnie wśród młodych kobiet.